Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
------------------------------------------
Zaraz, niech się chwilkę zastanowię...
Jest wiosna, prawda? Wieczór szafirowy z nowiem.
W dali spóźnione auto trąbi i rzęzi.
Lampy są bardziej liliowe niż wąski księżyc...
Ziemia w dal płynie. Ogromna, kwitnąca kula.
Zakochani się na niej całują. Niebo się do niej przytula.
Pachnie gajami mimozy, śniegiem, stogami siana,
i tłumy ludzi przechodzą po jej okrągłych ścianach.
Lecz nie ma na niej dla mnie nikogo. Nie może być! A jednak!
Wśród rozszeptanej wiosennej nocy stoję samotnie ja jedna.
Toteż oddaję ją całą wam, obce panny i nieznani chłopcy,
tę ziemię, co mnie odtrąca, tę ziemię, co woli obcych.
------------------------------------------
Zaraz, niech się chwilkę zastanowię...
Jest wiosna, prawda? Wieczór szafirowy z nowiem.
W dali spóźnione auto trąbi i rzęzi.
Lampy są bardziej liliowe niż wąski księżyc...
Ziemia w dal płynie. Ogromna, kwitnąca kula.
Zakochani się na niej całują. Niebo się do niej przytula.
Pachnie gajami mimozy, śniegiem, stogami siana,
i tłumy ludzi przechodzą po jej okrągłych ścianach.
Lecz nie ma na niej dla mnie nikogo. Nie może być! A jednak!
Wśród rozszeptanej wiosennej nocy stoję samotnie ja jedna.
Toteż oddaję ją całą wam, obce panny i nieznani chłopcy,
tę ziemię, co mnie odtrąca, tę ziemię, co woli obcych.
Praca wykonana pędzlami.
Nie wiem co powiedzieć.....praca bardzo ładna, ale i wiersz jaki piękny, wymowny. To trzeba mieć wielkie serce i uczuć masę by to było wszystko jednością, aby to wszystko tak przekazać. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńŁadnie mi napisałaś, dziękuję:)
OdpowiedzUsuń